Paterson #5 – walentynki trump trump
hej ty
moja muzo
unoś mnie nad kawą
do tych pól malowanych snem
przed nagłą pobudki obawą
gdzie bursztynowy świerzb
gryka jak śnieg biała
ten poranek do niczego nie nastraja
nawet parafraza strof
wieszcza
jakby zamarznięta
bez mocy
cóż czas nas nie rozpieszcza
można w duchu zakwilić
trump trump misia bela
mój nowy paterson mnie dziś onieśmiela
jest jakiś pomarańczowy
jakby w buraczkach
myślisz ten wielki biały prezydent
a Annie właśnie przyśniła się kaczka
mała
lecz rozkochana
w serialowych smaczkach
i już przegwizdane
bo swój kaczy kuper
w całej wielkiej warszawie
maczała w gminnej zupie
i to nawet nie mlecznej
to dziś niebezpieczne
te podpuszczki enzymy
co podsycają rymy
i laktozy niestrawność
to wszystko ot marność
zdrowotna
bo miłości meandry
słodkie takie do bólu
jak zleżały smak mandarynki
i znajdź poeto tu rym finalny
może
walentynki?
słowa klucze od suwerena: Trump, kaczka, walentynki, świerzb