– Dlaczego chciałeś pracować w radio? – Słyszę ten głos, ale nie wiem kto pyta. – Dlaczego?
– Dlaczego chciałeś pracować w radio? – Słyszę ten głos, ale nie wiem kto pyta. – Dlaczego?
Pawła poznałem na kanapach Prezesa, jeszcze w czasie pierwszych zebrań. Tego naszego twórczego zalegania i prężenia się, w oparach swobodnej dyskusji. Niewysoki, pyskaty gówniarz. Wszędzie go było pełno. Trochę podobny do mnie. Miałem wrażenie, że nadmiar nieśmiałości, w obcym środowisku próbuje przekuć w wygadany oręż. Skąd ja to znam.
Do Jarocina pojechaliśmy razem z Adą. Wielcy wysłannicy naszego, powoli raczkującego, z wielkim przytupem Radia Manhattan. Trzeba przekazać słuchaczom w Łodzi, co dzieje się w epicentrum muzycznej energii. Legendarne miejsce, pełne historycznych dźwięków, punków … i piwa.
Ekipę z Heliosa poznałem pewnego dnia w gabinecie naszego prezesa Tomka. Właśnie przelatywałem przez biuro, kiedy ich zobaczyłem. Wyglądali jak duet przeciwieństw, albo yin i yang polskiego, małego biznesu. Marek – roześmiany, ciągle gadający, w luźnej bluzie, dżinsach i czapeczce baseballowej.
Siedzieliśmy w studio Radia Manhattan. Ha ha … ta piękna nazwa określała pomieszczenie dwa kroki na trzy kroki, w którym na co dzień Ziólek i Mechu produkowali reklamy i jingle. Magiczną historią tego miejsca była majestatyczna obecność czterośladowego magnetofonu marki Tascam.
Przez kilkanaście kolejnych dni podniecamy się swoimi występami przy nadajniku. Wreszcie ktoś nas usłyszał. Ktoś o nas mówi. Kumple klepią nas po ramieniu. Nasze rodziny odkrywają w sobie miłość do radia. To już nie same zebrania i gadanie o tym co zrobimy. My już to robimy. Może nie do końca jak chcieliśmy, jak marzyliśmy, w zaciszu ciepłego studia i szumie nowoczesnych urządzeń. Jednak wreszcie coś […]
Lato 1994. Tak … to było piękne lato. Zresztą jak wszystkie lata w naszych wspomnieniach. Najczęściej zawsze są słoneczne, gorące, cudowne, wręcz nieskazitelne. Te szare, deszczowe i burzowe najczęściej toczą się właśnie za naszymi oknami.
Wchodzę tymi samymi schodami, na których stałem kilka tygodni temu. Klatka przy ul. Sienkiewicza nic się nie zmieniła. Wczorajsza biel nadal tak samo szaro uśmiecha się do mnie. Pierwsze piętro zaliczam zgrabnymi podskokami. Młodość :). Brzuch ci jeszcze w tym nie przeszkadza – nucę pod nosem Oddział Zamknięty. Kilka osób wychodzi z windy. Myśleli pewnie że skoro radio, to będzie wysoko.