Paterson # 3 – Bigos
Czas dla poetów
ne jest łaskawy
można napisać litr wierszy
o piciu kawy
można zachwycać się śniegu zmarzliną
kipielą smogu
deseru z maliną
co go podaje
jak rącza łania
kelnerka
chyba z poznania
eh przyjechała tu z końca Polski
z urodą
nachalną jak ratajkowski
i nie ogarnia wszystkich stolików
w kawiarni pełnej poetów
i prozaików
można by wiele
a tu
naród gnany żądzą
werwą z polotem
wymaga od wieszcza
pisz o bigosie
popraw to błotem
wszak święto takie mieliśmy wczoraj
pokaż ambicje
temat zaoraj
talentu swego ukaż kunszt
machnij ten wierszyk
szybko na już
i siedzę gdzieś w centrum
wielkiej warszawy
szukam natchnienia
macham nogami
spoglądam w okno
i ciągle nic
już nawet Anna kończy się myć
gdzieś tam w swym domku
z natchnienia nic
to ta godzina
że ona senna
a umnie właśnie
uciekła wena
jak to połączyć
jak wsadzić
te frazy
w poezji siodło
te dwa wyrazy
te dwa odległe
semantyki byty
o sok na stole jest nieopity
i nagle niebo rozjaśnia
jak zorza
natchnienie
nie wiem skąd przyszło
gdzieś z Żoliborza
z tygla pomysłow
Przychodzi ta myśl
mała
jak olśnienie z łoskotem
to proste
bigos jest kapusty błotem