Paterson #1 Introdukcja




gdy wierszem świeżym
uderzam w poranek
nie musze myć po sobie szklanek


ani kubka mego
tego brudnego
herbatą
co cie zohydza
oblepionego

patrzę
jak oko twe łypie
znienacka
włos rozwiany
pierś unosi się miarowo
gdy palcami stół głaszczesz
i wypuszczasz spod nich
muzykę
nie zawsze
gitarową

i wchodzisz mi w słowo
jak obuchem
walisz swym głosem
gdzieś nad uchem

i ja już wiem
że dzis rano
całą poranną radość
roz…
proszono

choć ludzie gdzieś w ciemości rechoczą
te negatywne uczucia
mnie
z tobą jednoczą

razem wirująco spdamy na miasta
niczym wariatów kasta

i wirujemy w tancu porannym
tym od Bisiora i od tej Anny